środa, 20 października 2010

Nie poddam się :)








Minęły 4 miesiące od kiedy zamieściłam ostatniego posta. Dwa miesiące wakacji, prawie dwa miesiące roku szkolnego. Czas mnie gonił a ja goniłam czas... Teraz wcale a wcale nie jest lepiej, ilość obowiązków rośnie, a brzuszek też coraz większy :) Właściwie już bliżej niż dalej do pojawienia się naszego synka. Przygotowania do jego narodzin już trwają. Ale o tym innym razem.

Jeszcze w czasie wakacji wzięłam się za przerobienie z lekka zdezelowanej komody z Ikei. Byłam dumna z siebie i blada, że się tego podjęłam. Z początku szło super, z czasem coraz ciężej. Kiedy zaczęłam malować, to niestety upały weszły w największą swą aktywność. Farba na pędzlu zasychała nawet w nocy. Zrezygnowałam z prac przeróbkowych. Nie dałam rady do niego wrócić, w sierpniu wyjechaliśmy na wakacje, a wrzesień to debiut szkolny córki. Nowe obowiązki, nowy rytm dnia całej rodziny. Do tego choróbska wszelkiej maści. Ale mimo wszystko mam wpisaną wewnętrzną wolę walki. "Nie poddam się", "dam radę", "jak nie ja to kto". I nie poddałam się. Od niedzieli w wiatrołapie stanęła "nowa-stara" komoda. Może nie zachwyci wszystkich, ale to mój debiut i jestem z siebie dumna. Zdjęcia nie oddają koloru, uroku, ale niestety wiatrołap jest mały i ciemny. Lampa musiała zostać użyta. Do tej komody "dorobiłam" lustro. Będą jeszcze wieszaki w niedalekiej przyszłości. I wiem, że na debiucie się nie skończy. Będę kontynuowała przeróbki.Pomysłów mam mnóstwo. Na szczęście :).