wtorek, 18 grudnia 2012

Przed świetami... Trzeba by...

Kochani, przed świętami trzeba by wiele, a że nie można myśleć i mówić, to muszę działać. Więc nie mam czasu na pisanie długich lub też jakichkolwiek postów. Zawsze kiedy ktoś mówi: "trzeba by..." przypomina mi się wierszyk z książeczki, którą dostałam kiedyś od Taty. Kiedy chorowałam, kupował mi w drodze powrotnej z przychodni, książeczki w pobliskiej księgarni. Szczególnie przypadła mi do serca książka z wierszami Aleksandra Fredry. Jednym z nich jest "Trzeba by".


Dawnymi czasy, jak pewna wieść niesie,
Czterech podróżnych zabłądziło w lesie,
Mróz był tak mocny, noc była tak ciemna,
Że chęć podróży stała się daremna.
Ogień więc rozłożyli
I dnia czekać uradzili.

-- Trzeba by -- rzecze jeden i poziewa --
Przynieść więcej drzewa.
-- Trzeba by -- rzecze drugi
Legając jak długi --
Rozszerzyć ogniska,
By wszystkich grzało z bliska.
-- Trzeba by -- zamruczał trzeci --
Czym zasłonić od zamieci.
-- Trzeba by nie spać -- bąknął czwarty,
Na łokciu oparty.
Tak każdy powiedział,
Co wiedział,
I myśląc jeszcze o lepszym sposobie,
Zasnął sobie.

Cóż z tego: ogień zgasł, a nieostrożni
Pomarli podróżni. --
Gdzie bez czynu sama rada,
Biada radźcom, dziełu biada.



Więc nie myślę co trzeba by zrobić, tylko zasuwam do pracy. Może uda mi się efekty tej pracy pokazać przed świętami :-)

dobrego czasu przygotowań Wam życzę!

piątek, 14 grudnia 2012

W świątecznym temacie :)

Nie mam czasu a w zasadzie siły. Roraty to piękne przeżycie, ale jako człowiek typ sowa cierpię bardzo. Lubię popracować w domu do 2 w nocy a nawet dłużej, latem czasami witam dzień i idę spać. Cisza dodaje mi skrzydeł. Zresztą zawsze tak było. Posiedzieć w nocy lubiłam: czytać książki, gotować, czy też robić jakieś prace plastyczne. Jednak potrzebuje rano poleżeć trochę w łóżku, no dłużej niż inni :). Dłużej to nie 9, bo to już środek dnia, ale 7, byłaby ok. Niestety nie ma tak dobrze ;). W związku z tym chodzę lekko nieprzytomna, bo kładę się o północy, wstaję 5, troszkę po 5. Niby to też 5 godzin nu, ale jak zupełnie inaczej "smakują". W każdym razie przygotowania świąteczne są raczej duchowe, może w końcu dostanę kopa do sprzątania, robienia ozdób etc. Marzy mi się trochę zawirowań w wystroju.
Madeleine zaprosiła mnie do zabawy, w której z chęcią wezmę udział. Zabawa polega na odpowiedzeniu na kilka pytań, co z chęcią uczynię :)

A więc zaczynamy:

1.Jaki jest Twój ulubiony film świąteczny?
  Z tym filmem to trudna sprawa. Bo lubię: 'Holiday', 'Kevin sam w domu'. Lubię bardzo 'To właśnie miłość'. Wpadł mi w oko film 'Listy do M.', ale rażą mnie w tym ostatnim dwie sceny, bo przez nie nie mogą oglądać tego filmu nasze dzieci, mimo, że Kostek jest rewelacyjny.  Dość wymowne, ale nie do wytłumaczenia dziecku. Nie lubię też jak homoseksualizm jest przedstawiony w formie normy społecznej akceptowalnej przez wszystkich. To wmawianie że normą jest coś co norma nie jest.


2.Najgorszy prezent jaki dostałaś?
 Pewnie było ich w życiu kilka - nie do końca trafionych, nie do końca "najszczęśliwszych", ale staram się nie pamiętać. Pamiętam za to tych ulubionych, trafionych na 200%, w których się zakochałam i darzę je miłością do dzisiaj :)

3.Ulubiona piosenka świąteczna
 Jestem "wiekowa". Zdałam sobie sprawę z tego, że pierwszą świąteczną piosenką, którą kojarzę w moim życiu jest "Last Christmas". Kiedyś szalało się za Georgem Michaelam lub za Limahlem. Zdecydowanie wolałam tego  pierwszego. Rany. to mój pierwszy Sylwester u koleżanki w domu z sąsiedniej klatki. To są wspomnienia....


4. Przepis na ulubioną potrawę Bożonarodzeniową lub po prostu napisz coś o tym daniu.
Dużo jest tych dań, na Wigilię Bożego Narodzenia czekam cały rok m.in. ze względu na potrawy. Z mojego rodzinnego domu to zawsze będzie kutia, ryba po grecku, śledź w occie, oliwie (mój Tatuś robił chyba najlepsze  w każdym razie z nim kojarzę te dania). Z kuchni mojego Najlepszego z Mężów zaczerpnęliśmy rodzinnie też kilka dań, bo kuchnia jego rodzinnego domu jest zupełnie inna niż mojego. I tu chciałam Wam polecić najwspanialsze delicję: deser nad desery: pierogi ze śliwką. Nie jest to trudne do zrobienia; ciasto pierogowe jak na każde inne pierogi. Nadzieniem są suszone śliwki. Żadna filozofia, wkładamy jedną lub dwie śliwki suszone (w zależności od wielkości pieroga lub śliwki) i sklejamy. Gotujemy w lekko osolonej wodzie (ja dodaję też ciut cukru). Podajemy polane sklarowanym masłem. Dla mnie odlot.

5.Jaką polecasz książkę na czas Adwentu?
Poleciałbym książkę ojca Jamesa Manjackala "Uzdrowienie wewnętrzne" lub  Todd Burpo "Niebo istnieje naprawdę"


Do zabawy zapraszam:
Matę
Galopkę
Ma~

W następnym poście przepis na muffiny jak szarlotka, które uwiodły mnie swoim smakiem....

niedziela, 2 grudnia 2012

Czas oczekiwania

Adwent, czas, który uwielbiam. Czas oczekiwania na CUD. Od jutra roraty, na które mamy zamiar wyruszać całą rodzinką. Ciekawa jestem, czy się nam uda, bo to jednak wstać wszyscy muszą jeszcze nocą i wyjść z domu nocą, ale od czego są lampiony, prawda?
No i mamy wieniec adwentowy, jak na przekór nie biały, nie czerwono-złoty, ale fioletowo-różowy :-) Dziś zapaliliśmy pierwszą świeczkę.

Tutaj na stole :)

   
a tu jeszcze w trakcie robienia...


Nasz misiek Staruszek (no może przesadzam, bo ma 10 lat jeno - dostał go pierworodny jeszcze w szpitalu od swojego przyszłego ojca chrzestnego) bierze udział w konkursie u Madeleine. Miśków tam jest mnóstwo, każdy wyjątkowy. Zajrzyjcie koniecznie do galerii i oddajcie głos na ten co wpadł Wam w oko.
A tu nasz misiek:


Tu w towarzystwie młodszego kolegi - miśka, który dostał najmłodszy - też w szpitalu. Od pewnej Ciotki...
Nie ma jak starszy kolega :)

Dobrego czasu Wam wszystkim życzę!