sobota, 27 sierpnia 2011

....





Ciężko wrócić do pisania, kiedy minęło tak dużo czasu. Pół roku prawie. W tym czasie nie siedziałam, próbowałam tworzyć, próbowałam okiełznać rzeczywistość. Udawało mi się po japońsku, czyli "jako-tako". Od marca wydarzyło się dużo. Pierwsza komunia pierworodnego - piękne i wzruszające wydarzenie. Później jedno dziecko w szpitalu, potem zaraz kolejne. Niby nic strasznego a rozbicie totalne, bo zawsze lęk i obawa towarzyszą takim wydarzeniom. Na szczęście wszystko finalnie się dobrze skończyło.
Wakacje intensywne, bardzo poznawcze. Morze polskie, Mazury, Zakopane, Wadowice, Kraków. Dużo tego, ale warto było. Teraz tak naprawdę ciesze się na wrzesień. Czwórka dzieci wyskoczy do jednostek edukacyjnych, zostaję tylko z jednym. Mam nadzieję rozwinąć skrzydła twórczo (o ile 9miesieczne dziecię mi pozwoli ;-))
A wczoraj... wczoraj były 7 urodziny mojej córeczki. To bardzo dzielna, mądra dziewczynka. A charakterek ma typowo góralski ;-D, więc na nudę macierzyńską nie narzekam.
Dzisiaj zrobiłam jej wymarzone bułeczki - scones. Wymarzone, bo kiedyś je jadła a od dłuższego czasu marzyła by je zjeść. A swoją drogą to chyba bardziej wariacja na temat scones ;-) Kiedyś zrobiłam je na podwieczorek i wyglądały tak:



Jednak urodzinowe śniadanie to co innego, były w towarzystwie dżemu i bitej śmietany :-)




No tak, ale czymże byłyby urodziny bez kwiatów??? Szczególnie od pierwszego mężczyzny w życiu, czyli taty. Tatus jak zwykle się spisał i nie zapomniał o swojej małej kobietce:



Scones a raczej wariacje na jego temat:

  • 40 dkg mąki pszennej
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 10dkg zimnego masła
  • 6-7 dkg cukru brązowego
  • 2 jajka rozbite z mlekiem - łącznie 230ml płynu
Masło rozetrzeć z mąką, proszkiem do pieczenia, solą oraz cukrem. Całkiem szybko wychodzi to w misce za pomocą widelca lub noża - podobnie jak kruche. Następnie należy wlać mleko z jajkami, ale pamiętać trzeba o pozostawieniu płynu do posmarowania wierzchów. Szybko wyrobić ciasto rękami, ale kiedy ciasto będzie zbyt luźne, klejące, należy dosypać mąki. Ciasto należy rozwałkować dość grubo. Oryginalnie jakieś 1,5 cm, ja robię na grubość jednego centymetra. Krążki wycinać szklanką. Po ułożeniu na blasze trzeba posmarować pozostałym mlekiem. Dodatkowo posypuję wierzch grubym cukrem, cynamonem. Ale to ostatnie na specjalne życzenie córeczki.
Pieczemy 10-15 minut w temp.220st.C.

A teraz uciekam licząc na to, że jednak nie wszyscy o mnie zapomnieli w blogowym świecie.

4 komentarze:

  1. Witaj serdecznie po długiej przerwie:)Bułeczki oczywiście spróbuje ,a kwiaty wspaniałe. Na pewno młoda Dama była z nich zachwycona:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super przepis, zapowiada się smakowicie, więc na pewno go wypróbuję. A co do częstotliwości Twoich postów, to wiesz...przy czwórce dzieci- masz prawo na przestój!!!I tak nie wiem jak Ty jesteś w stanie to wszystko ogarnąć i jeszcze w kuchni ciasteczka piec , jesteś niesamowita:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też podziwiam, jak potrafisz ogarnąć rzeczywistość przy piątce dzieci. Fajnie, że wróciłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witajcie!
    Jak mi miło, że jednak zaglądacie :-) Lejdik, umknęło CI jedno moje dziecko ;). Koronka ma rację, to już piątka.
    Faktem jest, że wróciłam i mam zamiar się rozkręcić :-)

    OdpowiedzUsuń