Bardzo miło powspominać wakacje. Te były szczególne. Wyjątkowo odpoczęłam. Pierwsze wyjazdy kolonijne dzieci i pierwsze wspólne, rodzinne wakacje za granicą. Mieliśmy szczęście i dzięki gościnności naszych serdecznych znajomych byliśmy w Perros Guirec we Francji. To miejscowość nad Oceanem Atlantyckim, zimnym jak polski Bałtyk :-)
A teraz tylko przyszło zatęsknić za takimi widokami...
To zresztą był bardzo pouczający wyjazd. Mówi się, że podróże kształcą. I słusznie. Myśmy sporo wynieśli z tego wyjazdu o kulturze jedzenia. Wynieśliśmy bazę, że najważniejszy jest produkt a nie wymyślne danie. Dobry produkt = rewelacyjne doznania kulinarne. Odkryliśmy radość z biesiadowania. Na nowo odkryliśmy, w zupełnie innym wymiarze.Próbujemy to stosować w domu, w naszych warszawskich warunkach.
Jednak cały czas tęsknię do uroczych wieczornych kolacji...
No nic, teraz byle do następnych wakacji lub choćby ferii zimowych :-)
Cudownie...! Nie ma to jak długie, udane wakacje. Pozdrawiamy jesiennie :-)
OdpowiedzUsuńIza, jak patrzyłam na Wasze to dech mi zapierało. A wrzesień, no cóż, podobnie jak u Was, co nieco CI już skrobnęłam....
Usuńpojawiam się pierwszy raz ale zostaję :D bardzo mi się tu podoba , piękne zdjęcia :) zapraszam z wizytą do siebie sissi1910.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńWitaj Sissi!
UsuńMiło, ze Ci się spodobało, owszem odwiedzę Ciebie. Pozdrawiam.
Fantastycznie! Ciekawe czy skusisz się na małą biesiadę u nas...hehe. Daj znać kiedy szpital się zakończy. Buziaczki ♥
OdpowiedzUsuń