żródło |
Z określeniem matka karmiąca, kojarzy się przede wszystkim kobieta karmiąca piersią. Osobiście lubię ten czas, czas bliskości jakże wyjątkowej. Mam za sobą zarówno doświadczenie karmienia piersią jak i czas karmienia mlekiem modyfikowanym (nie znoszę określenia karmienia sztucznego, a z takim też się spotkałam). Oba mają swoje plusy i minusy. W obu można zadbać o bliskość między mamą o maluchem. Generalnie w moim pojęciu podawanie, przygotowywanie jedzenia jest formą okazywania miłości.
Są mamy wyrażające swoją miłość do dziecka poprzez wychodzenie z maluchami na spacery i rozmawianie z nimi. Spotkałam się z mamami, które pokazują świat jeżdżąc z dziećmi na wystawy, odwiedzają z pociechami muzea. Jest całe mnóstwo sposobów okazywania miłości do dzieci (i nie tylko do nich). Uwaga, otwartość, szczera rozmowa o wszystkim i o niczym. Każde dziecko też ma inne potrzeby i pragnienia. Jeśli chodzi o mnie to pewnego dnia odkryłam, że jak moje dzieci są "dobrze" nakarmione, to jestem spokojna, że je właściwie "ukochałam". Nie znaczy, że nie staram się okazywać swojej miłości w inny sposób: głaszcząc, tuląc, czytając książki, wysłuchując o problemach małych i dużych.
I coraz częściej w tych moich kulinarnych poczynaniach towarzyszą mi dzieci, niejednokrotnie przejmując pałeczkę. Co oczywiście mnie niesamowicie cieszy i... dodatkowo inspiruje.
Pozdrawiam Czworokątnie
Joanna
Ja, ponieważ nie znoszę kucharzenia, mam odwieczne poczucie winy, że nie karmię dziecka, tak jak należy. I zazdroszczę tym, co się z łatwością odnajdują w kuchni. Twoje dzieci mają dobrze :)
OdpowiedzUsuń