Czekamy na wiosnę. Z naszym kochanym trzylatkiem postanowiliśmy ją przywołać. Jak? Bardzo prosto. Siejąc rzeżuchę. Od rana było smutno, pochmurnie. Zapomnieliśmy już o tym, jak to było, kiedy słoneczny wtorek dał zapowiedź wiosny - radosną zapowiedź. Nie wytrzymałam. Wyciągnęliśmy szklane pojemniki, watę, nasionka i... niebo zaczęło się przecierać. Kiedy kończyliśmy nasze dzieło, słońce zaglądało nam już do okien.
W radosny nastrój wprawiły mnie moje kwitnące hiacynty, które wskoczyły na miejsce wianka świątecznego. W słonecznym świetle wyglądają cudownie.
Pozdrawiam zatem wszystkich radośnie :).
Oj !!! Hiacynty sprawiły mi ogromną radość. jak ja tęsknie za wiosną.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rzeżucha! zupełnie o niej zapomniałam, ja zaklinam wiosnę i z kolei kiełkuję nasionka!
OdpowiedzUsuńO, dobry pomysł. Witaj rzeżucho !
OdpowiedzUsuńMyślę, co jeszcze może przywołać wiosnę... Myślę i myślę... Jak wymyślę, to dam znać :)
OdpowiedzUsuń