poniedziałek, 21 stycznia 2013

Poprawiacze nastroju

Są takie dni, że koniecznie, ale to koniecznie musi się znaleźć jakiś poprawiacz nastroju, bo jak nie, to... Normalnie schodźcie z drogi. Zawsze działa dobrze na mnie odrobina czekolady, a najlepiej caaaaałe mnóstwo. Rewelacyjna jest też muzyka lub ukochany film. Uwielbiam Notting Hill. Dobrze mi się kojarzy. Pierwszy raz oglądałam go w kinie z moim Najlepszym z Mężów, kiedy jeszcze owym mężem nie był. Niestety tego kina już nie ma. Odeszły w zapomnienie urocze skrzypiące odkładane krzesełka, które strzelały po wstaniu. Wspomnienie "starych dobrych czasów"... Żadne tam HD. Film polecam, podobnie, jak soundtrack. Na zachętę She


Oczywiście poprawiaczem humoru jest pobyt w SPA. Nawet jednodniowym. Wybrała się tam Mariolka. Czy była zadowolona, same zerknijcie ;-)
No i kawka z pianką poprawia mi nastrój, może nie zawsze, ale bywa...


Za to zawsze, ale to zawsze działa czekolada i wyroby z niej.
Tym razem poszalałam, bo trochę przerobiłam przepis ze Złotej księgi czekolady, którą dostałam daaaawno temu, ale od niedawna z nią się zaprzyjaźniłam. Z natury tak mam, że przepisy przerabiam, korzystam z mojego doświadczenia i wiem, że coś trzeba zmienić by mi pasowały. Najlepszy z Mężów mówi, że mają wtedy "charakter". Chyba mój ;-)



Właśnie polecam Wam z całego serca mini babeczki czekoladowo-miętowe. Lubię taką kompozycję smakową jak w After Eight, zresztą już kiedyś polecałam ciasteczka czekoladowe pełne mięty...

Babeczki:

300g maki pszennej
75g kakao w proszku
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/4 łyżeczki soli
165g miękkiego masła
300g cukru
3 duże jajka
200ml mleka
1 łyżeczka esencji miętowej
150g czekolady miętowej (mogą być pastylki miętowe w czekoladzie)
pół pęczka siekanej mięty - świeżej (opcjonalnie, ale ja zawsze dodaję)

Polewa

2 białe czekolady
6 łyżek słodkiej śmietany
1,5 łyżeczki esencji miętowej

Piekarnik rozgrzewamy do temp 180st C. W sporej misce mieszamy mąkę z proszkiem do pieczenia, sodą i solą. W drugiej misce - trochę jednak większej :-) - mikserem na wysokich obrotach ucieramy masło z cukrem na gładki krem  maksymalnie jak się da. W powstałą masę wmiksowujemy jajka. Następnie zmniejszamy obroty i stopniowo dodajemy - na zmianę: mieszankę z mąką i mleka wymieszanego z esencją miętową. Pod koniec miksowania dodajemy posiekaną drobniuteńko świeżą miętę. Do gładkiej masy dodajemy pokrojoną czekoladę - wielkość kawałków jest dowolna, zazwyczaj robię to malakserem, więc są różnej wielkości. Foremki na muffiny wykładamy papilotkami, masę nakładamy do 2/3 wysokości. Wielkość jest dowolna. Ja używam takich minimuffinek - 24 szt na blaszce, ale można większe - standardowe. Zasada jest zawsze ta sama - do 2/3 wysokości. Przy małych babeczkach czas pieczenia to ok 18 minut, przy większych 25, a zasadniczo aż włożona wykałaczka będzie sucha. Po upieczeniu babeczki odstawiamy na kratce do wystudzenia
Polewę czekoladową tradycyjnie robimy w kąpieli wodnej. Połamaną na kawałeczki czekoladę rozpuszczamy, dodajemy esencję miętową i kilka łyżek śmietany. Jeśli mimo wszystko polewa się rozwarstwia, nie jest jednolicie gładka można dodać 2-3 łyżeczki mleka. Po lekkim ostudzeniu nakładamy polewę obficie na babeczki. Dodatkowo można posypać groszkiem czekoladowym. Smacznego!!!



4 komentarze:

  1. uwielbiam takie kina.....byłam ostatnio już dobrych kilka lat temu jeszcze we wrocławiu....ale tam była atmosfera....film był coś o Paryżu nawet nie pamiętam ;) ale to malutkie kino, ta babcia co sprzedawala bilety ten taki zapach....będę to wspominać do końca życia....i tą osobe z którą byłam...a kawa i czekolada ....zawsze jest idealna jako poprawiacz nastroju....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz Magbill, to jest tak, ze wszystkim sie wydaje, ze jak coś jest stare, z minionej epoki to jest z założenia złe. Pamiętam jak czarne krążki poszły do kosza: adapter jest be, czarny krążek be, ale cd to jest coś! A z czasem okazało się, że jednak te czarne krążki mają w sobie to coś jedynego, niepowtarzalnego... Może ktoś przypomni sobie o uroku kin ze skrzypiącymi krzesełkami i powstanie kino vintage?

      Usuń
  2. Relaks pełną parą i film, i mięta z czekoladą, kawka i ta Mariola...odjazd HELOŁŁŁLLŁ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helloooooołłłł!!! Relaks marzenie, jeszcze książka by się nadała. Zachłanna jestem jak nie wiem co....

      Usuń