wtorek, 12 maja 2015

Wiosenne porządki

W zasadzie porządki wiosenne zaczęłam robić dawno temu. Tak, dokładnie tak: zaczęłam. Niestety przedłużające się chłody powodowały, że nie mogłam zabrać się za przerzucenie rzeczy z kartonów i toreb. Bo kiedy najlepiej takie wiosenne porządki robić? No właśnie jak robi się ciepło. Jednak prawdziwa wiosna w tym roku nie jest łaskawa. Wczoraj zimno, dziś ciepło, jutro znów ma być zimno...
Ale jednak się zabrałam za wywrócenie wszystkiego do góry nogami.
Tak naprawdę natchnął mnie post Mamy z Dużego Brązowego Domu. Mama pisze najprawdziwszą prawdę nie tylko o sobie, ale w tym wypadku również po części o mnie. Trzeba było spojrzeć na siebie w pewnym sensie krytycznie, ale z miłością.
I to co nasunęło mi się na myśl, to to, że już nigdy nie będę taka jak kiedyś. Taka jak przed dziećmi. Jak przed każdym kolejnym dzieckiem. Jestem inna. Mało tego nie uważam, że gorsza. Jestem lepsza i... po czterdziestce bardziej pogodzona ze sobą. Kiedyś Agnieszka Maciąg na swoim blogu napisała o tym, że jest teraz inna. Pewne rzeczy już do nas nie pasują.
No i właśnie w takim nastroju zabrałam się za swoja garderobę. To co z tego, że wróciłam do swojego rozmiaru, skoro jestem lekko "zdefasonowana"? Talia jakaś taka "niewąska" ;-) I pewne rzeczy już do mnie nie pasują. I nie chodzi o fason. Wcale nie zaczęłam się nosić poważniej, po prostu pewnych rzeczy już NIGDY nie założę. Piękne jak wspaniała wieczorowa suknia zakupiona dawno temu przez ówczesnego narzeczonego, a teraz męża, pięknie klasyczna będą czekały na moją córkę. Jedna lub drugą. A reszta wyląduje w Caritasie.
No i co teraz? Teraz czas będzie uzupełniać szafę ciuchami. KOBIECYMI:-)

Źródło

A wiedząc, że nigdy nie jest za późno,  nie pozbywam się koszulki



Teraz biegnę zmieniać rozgardiasz w porządek.

Pozdrawiam

4 komentarze:

  1. W mojej garderobie są rzeczy, które nosiłam przed ślubem :-) wyglądają super, tylko ja się w nie już (albo jeszcze) nie mieszczę. Walczę z tym i od Adwentu udało mi się trochę pozbyć tłuszczyku. Swoją drogą to zadziwiające - garderoba pęka (prawie) w szwach, a ja jak zwykle nie mam co na siebie włożyć :-)
    Dobrego dnia!
    Joanna z rodzinnego dachu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mi się udało sporo schudnąć, do wagi sprzed ślubu nawet nie mam aspiracji wracać ;-), ale każde kolejne dziecko pozostawiło we mnie nieodwracalną zmianę. Piękną zmianę. Ja nie mam czego na siebie włożyć, bo... moja szafa już jest pusta :-D

      Usuń
  2. Lubię czytać Twoje wpisy. Są takie spokojne i pogodne. Wyziera z nich Kobieta Spełniona. I szczęśliwa. Lubię tu przycupnąć z kawą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje dobra kobieto :-) Miło mi, ze Ci tak dobrze tu z kawką. Zapraszam, a ja postaram się pisywać:-)

      Usuń