Niestety nie w Paryżu, ale w Warszawie... tu dopadł mnie deszcz, deszcz jesienny... Zimno i smutno, ale też melancholijnie. Już czas na zapalone świeczki na kominku, półeczkach już od rana. Dają nieco energii, siły by przetrwać te krótkie, ciemne dni...
Dobrego czasu Wam życzę...
Mały dopisek: Właśnie wsiąkłam w pewien blog. Prowadzi go mama rówieśnika mojego najmłodszego berbecia. Polecam, zajrzyjcie do Wegemamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz