piątek, 9 listopada 2012

Trochę ognia od rana :)

Do tego, że rano jest ciemno, kiedy otwieram jedno oko, to się już przyzwyczaiłam. Niestety najsmutniejsze jest to, że nie robi się naprawdę jasno aż do końca dnia. Zapodziało się gdzieś słońce za grubą warstwą chmur. Najtrudniejsze w listopadzie jest nie tylko to, że dni są krótkie, że pada deszcz, ale to, że słońca prawie nie widuję. Jasność mogę jeszcze zastąpić żarówkami o mocnej mocy, ale słońce to ogień. Więc jakoś sobie radzę rozpalając już od rana kilkanaście świeczek - tea-lightów .





 Początkowo są zapachowe: zapach owoców, coś co przypomina lato, które odeszło, potem wstawiam bez zapachu, aby powoli wchodzić w zapachy zimy, świat. Teraz jestem na etapie "mieszanym". Już mam kilka wystawionych świeczek o zapachu "jabłko z cynamonem". Wiem, ze nadchodzi czas, kiedy upiekę pierwszy piernik.





Piernik piernikiem a póki co na drugie śniadanie słoneczne placuszki z jabłkiem i bananem. Cukier puder to trochę słodyczy i do przodu, byle do wiosny :)

2 komentarze:

  1. Trochę cukru i już się łatwiej żyje !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie :) trzeba tylko pamiętać, żeby to było "trochę" ;). Pozdrawiam również

    OdpowiedzUsuń