sobota, 10 listopada 2012

Piątkowy listopadowy wieczór

Co robi Matka Czworokątna w piątek wieczorem? No to zależy. Jeśli jest to piękny listopadowy wieczór, to już od rana szykuje się na wyjście. Szykuje się psychicznie. Cóż lepszego dla matki piątki dzieci, ryczącej czterdziestki może być niż koncert? Nie, żeby tam od razu stateczny, symfoniczny. O, nie, to nie dla mnie. Piątkowy listopadowy wieczór, to czas na koncert KULTu. W miejscu właściwym dla czterdziestki, w klubie studenckim STODOŁA. Studentką dawno już nie jestem, ale nie czułam się tam źle, bo młodzieży studenckiej i "okołostudenckiej" było zdecydowanie mało w porównaniu ze starymi piernikami takimi jak ja ;).  Wspaniale było oglądać całe rodziny, młodzi ludzie z rodzicami, szaleli ramię w ramię. Niesamowity klimat.
O samym koncercie nie ma co się rozpisywać, bo wielbiciele Kazika wiedzą, że słów wiele nie trzeba. Zespół naprawdę się spisał. Czekam na kolejną trasę koncertową. Dziś wprawdzie jeszcze grają w Warszawie, ale emocje trzeba dawkować ;)

Koncert rozpoczął się ulubionym utworem naszych dzieci - tak tak, mamy KULTowe dzieci!!!



Wczoraj poszalałam, a dziś troszkę padam na nos. No, ale pracowita mrówka się we mnie odezwała, więc rano upiekłam ciasta do kawiarenki, która jest otwarta podczas turnieju piłki nożnej w szkole mojego syna. Zaraz ruszam do robienia kremówki, bo wieczorem idziemy do znajomych - coś rozrywkowy weekend mamy. Przepis na ciasto umieszczę lada dzień a teraz zmykam życząc wszystkim dobrej soboty i niedzieli.

P.S. Ponarzekałam na pogodę i dziś przecudowne słońce od rana :)

1 komentarz: