środa, 8 lipca 2015

Detox i to nie byle jaki

Żródło





Nastała swoista moda na detoksy. Tryumfy świecą różnego rodzaju monodiety: warzywne, jaglane (trzy dni tylko kasza jaglana). Powróciła do łask dieta św Hildegardy, która oczyszcza nie tylko ciało ale i ducha. Podobnie jest z postem Daniela, który często łączy się z rekolekcjami, albo raczej rekolekcje z postem Daniela.


Źródło

A ja pisać chcę o innym detoksie. Detoksie od internetu, telewizji i innych mediów. Na taki detoks się zdecydowałam. Myślałam, że będzie mnie ciągnęło bardziej niż było. Detoks polegał na wyznaczeniu sobie bardzo krótkiego czasu na korzystanie z netu, wykasowaniu kilku aplikacji ze smartfona. Embargo czasowe spowodowało, że owszem czasami udało mi się zajrzeć do ulubionych blogów (oj lista znacznie się skróciła), ale zaznaczyć swoją obecność to już nie bardzo. Za co w tym miejscu przepraszam.
Co mi to dało? Ku memu zaskoczeniu stałam się spokojniejsza, z większą uwagą zaczęłam słuchać dzieci. Więcej z nimi po prostu być w pełni, bez telefonu w garści i tabletem pod ręką. Teraz jeszcze potrzebuję detoksu od: sama to zrobię, bo będzie szybciej, lepiej i tak jak ja chcę, detoksu od perfekcjonizmu, detoksu od zwiększonych wymagań względem siebie i innych. Chyba z tym będzie najtrudniej. Już to czuję, bo kiedy o tym piszę to już wszystko we mnie się spina i napina.

Jakiś czas temu przeszłam swoistą odtrutkę od bogactwa, które właśnie niesie smartfon. Mój się potłukł, naprawiać się nie opłacało, a na nowy przyszło mi poczekać trzy miesiące. Okazuje się, ze kiedy ma się starą Nokię, to zupełnie się inaczej funkcjonuje w świecie. Spokojniej. Nie wszystko muszę sprawdzić tu i teraz, bo sobie coś przypomniałam gotując obiad np. jak przerobić szafkę, którą dostałam, a na pracę nad nią nie mam zupełnie czasu. Z tego się wyleczyłam. Chociaż nie powiem, że nie ciągnie, owszem ciągnie, bo to moja pasja, ale szukam po prostu równowagi między tym co namacalne a tym co wirtualne.
A wiec teraz uciekam do realnego świata, który mnie woła wszystkimi kolorami :-)

6 komentarzy:

  1. I mi też by się taki detox przydał, ale gdy nastolatka korzysta z wakacji i do domu wpada tylko po to, aby się napić, a na mej głowie jedynie domowe obowiązki, zamiast tej całej szkolno-konkursowej kołomyi, to siłą rzeczy człowiek chce nadrobić braki, zapisać kolejne inspiracje na dysku i odmóżdżyć się przy ulubionym serialu na dvd.
    Jednak detox od smartfona muszę zrobić koniecznie, bo zauważyłam ostatnio, że już nawet przy przechodzeniu z pokoju do kuchni on lezie ze mną ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apaczowa, na detoks przyjdzie czas, znajdziesz ten moment i wyważenie. Na bank :-)

      Usuń
  2. Popieram! Też mam ochotę " się odtruć":)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprzyjają, to prawda. Ale kiedy tak miło przy kawce przycupnąć i poczytać, pooglądać, posłuchać co w blogosferze piszczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też to ostatnio przerabiałam. Smartfona, ipoda, czy co tam jeszcze nigdy nie miałam, ale liczba moich wejść na fb, żeby "się pogapić" mnie przeraża! Odruch okropny.
    A z dala od mediów, internetów i tych koniecznych zbędności, którymi sobie myśli faszerujemy, jest naprawdę wolniej i cudowniej! Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń